Tourist Trap | Pułapka na turystów 1979

Tourist Trap
(tłum. Pułapka na turystów)
rok premiery: 1979
produkcja: USA
reżyseria: David Schmoeller
scenariusz: David Schmoeller, J. Larry Carroll
gatunek: horror, slasher

moja ocena: 7/10

Niepozorny horror klasy B z przełomu lat 70 i 80, przywodzący na myśl stary Gabinet figur woskowych (czy remake Dom woskowych ciał z 2005 roku), może okazać się niezgorszym i dość przerażającym filmem, który mimo nieco zapożyczonego pomysłu (chociaż nikt nie ma monopolu na używanie w filmach grozy woskowych manekinów), wybrania się doskonałą atmosferą, ciekawą fabułą, upiorną scenografią, jak i całkiem dobrą muzyką. Sztampowy pomysł z wycieczkowiczami, którym psuje się samochód i trafiają w dziwne miejsce, to już w zasadzie klasyka horrorowego kina (szczególnie lat 80 i 90.), dlatego Pułapka na turystów powinna być jednym ze sztandarowych wakacyjnych horrorów i ja do nich ją zaliczam.

ZARYS FABUŁY
Grupka znajomych, podróżując po amerykańskiej prowincji, trafia na teren nieczynnego już, osobliwego muzeum, leżącego z dala od głównej autostrady. Tam poznają pana Slausena, który postanawia pomóc im z naprawą auta. Miejsce, w którym mieszka jest pełne figur woskowych związanych z historią Ameryki, ale również nieco przerażające zwłaszcza w środku nocy. Grozy nadają także historia o bracie Slausena, niegdyś znakomitym lalkarzu, jak i figura zmarłej żony pana Slausena.










CZEGO SIĘ BAŁAM?
Oczywiście ożywionych lalek. Ich śpiew, ich ruchy, człowiek w woskowej masce, jak i cała atmosfera, która tworzyła się w pewnych momentach filmu nadały tej produkcji prawdziwego horrorowego charakteru, choć w głównej mierze sam film można traktować jak klasyczny slasher.

ŚWIETNY MOTYW
Lalki poruszane prawdopodobnie za pomocą telekinezy to olbrzymi atut tego filmu. Warto przyznać jednak, że sama fabuła jest bardzo spójna, plot twist udany, końcówka mrożąca krew w żyłach, a i postać niewinnej Molly nadaje całości ciekawego klimatu. Poza tym te nocne mgły, trawy, chichot manekinów...
   
CO NIE WYSZŁO?
Niektórzy mogą czuć lekki niedosyt, bo film, który z pozoru wydaje się typowym slasherem, wcale nie obfituje w krwawe sceny, a raczej straszy niczym rasowy horror. Dla mnie to zdecydowany pozytyw.

DLA KOGO TEN FILM?
Dla fanów niskobudżetowych produkcji, z których twórcy wycisnęli wszystko, co najlepsze. Dla osób, które fascynują wszelkie marionetki, manekiny, figury woskowe lub które czują przed nimi respekt. Będziecie naprawdę świetnie się bawić.



* okładka na górze wpisu: Filmweb

** zdjęcia wewnątrz wpisu: Print Screeny z filmu