(tłum. Dziedzictwo)
rok premiery: 1978
produkcja: USA, Wielka Brytania
reżyseria: Richard Marquand
scenariusz: Jimmy Sangster i inni
gatunek: horror
moja ocena: 8/10
Ze świecą szukać podobnie klimatycznego horroru o zabarwieniu okultystycznym. Silnie angielski, mroczny klimat wielkiego domostwa, akcent rasowego horroru mistery, do tego niezwykła charyzma (i uroda) postaci, a także ciekawa warstwa obyczajowa. Co prawda ta właściwa groza — i równocześnie groteska — sytuacji objawia się dużo później, i jeśli widz nie odgadł, że może mieć do czynienia z czymś nadprzyrodzonym, może odebrać Dziedzictwo jak klasyczny kryminał. Każda strona filmu broni się po swojemu, uwydatniając nieczęsto spotykane w horrorach z lat 70. walory estetyczne. Nie dajmy zwieść się romantycznemu początkowi rodem z Mody na sukces.
Para młodych amerykańskich architektów otrzymuje atrakcyjne finansowo, choć tajemnicze zlecenie, i udaje się do Anglii. Tam podczas przejażdżki motocyklem ulegają oni niegroźnemu wypadkowi. Ich motocykl nie nadaje się do dalszej jazdy i postanawiają przyjąć zaproszenie pewnego lorda, który ugaszcza ich w swojej imponującej wiejskiej posiadłości. Wszystko jednak zaczyna wskazywać na to, że para nie może się stamtąd wydostać, a do domu przybywają zagadkowi goście.




CZEGO SIĘ BAŁAM?
Atmosfera osnutego angielską mgłą, ciemnego domostwa, ze swoimi sekretami, tajemniczymi przejściami i znikającym lordem mocno działa na wyobraźnię. Do tego dochodzi śmierć jednej z goszczących w nim osób, jak i motyw pewnego rodzaju uwięzienia. Więcej tu jednak kryminalno-obyczajowych akcentów, trochę groteski. Niepokój jest jednak odczuwalny aż do końca, a ostatnia scena może zmrozić krew w żyłach — z dość interesującego powodu. Skojarzenie z Dzieckiem Rosemary jest całkiem zasadne.
CIEKAWY MOTYW
Z pewnością samo pojawienie się podobnej produkcji, znacząco odbiegającej od standardowych horrorów/slasherów z lat 70., jest sporym zaskoczeniem. Umiejscowieniem, jak i elegancją postaci przypomina bardziej kino z dawnych lat. To przyjemna odskocznia.
CO NIE WYSZŁO?
Film nie ustrzegł się niestety pewnej przewidywalności, ale trzeba przyznać, że w tym wypadku jest ona dość urocza i zupełnie nie zaburza ogólnego odbioru. Pierwsze sceny mogą zniechęcić fanów silnych wrażeń, bo przypominają wstęp do przeciętnego romansu. Moim zdaniem to dość ciekawa zmyłka.
DLA KOGO TEN FILM?
Dla miłośników angielskich posiadłości, staroświeckich manier, wątków okultystycznych, Dziecka Rosemary. Każdy, kto lubi klimatyczne, mroczne i niespieszne opowieści z dreszczykiem, a nawet kryminalne zagadki, powinien być zachwycony Dziedzictwem.
* okładka na górze wpisu: IMDb
** zdjęcia wewnątrz wpisu: Print Screeny z filmu