Pet Sematary
(tłum. Smętarz dla zwierzaków)
rok premiery: 1989
produkcja: USA
reżyseria: Mary Lambert
scenariusz: Stephen King
gatunek: horror
/ na podstawie powieści "Pet Sematary" Stephena Kinga
moja ocena: 10/10
Przerażający. Ostatnie sceny Pet Sematary, jak i cały klimat tej wysłużonej, nieco trącącej myszką filmowej adaptacji jednej ze sztandarowych powieści Stephena Kinga, mogą w istocie zmrozić krew w żyłach — nawet jeśli zna się fabułę, czy choćby główny motyw. Już sama historia przyciąga i intryguje, dobrze wypadają staroświeccy, a jednak dość charyzmatyczni aktorzy. Wszystko to składa się na niezapomniany, mocny obraz, którego jednak nie byłoby, gdyby nie znakomita powieść mistrza grozy.
ZARYS FABUŁY
Louis i Rachel Reed wraz z córką Ellie i synkiem Gage'm (a także z kotem Churchem) przeprowadzają się do nowego domu. Już pierwszego dnia Ellie zauważa tajemniczą ścieżkę przy lesie, a ich nowy sąsiad Jud postanawia pokazać rodzinie nietypowe miejsce, do którego prowadzi. Przestrzega również przed ruchliwą szosą, biegnącą tuż zaraz obok domu Reedów.




CZEGO SIĘ BAŁAM?
Rzecz jasna tego, do czego posunął się Louis i co przywołał. Nie zdradzając zbyt wiele, najstraszniejsze są ostatnie sceny, kiedy makabry i koszmaru już nie sposób opanować. Z początku niepokój może wzbudzać również upiorny cmentarz dla zwierząt ukryty wśród drzew. Jednak tak naprawdę cały film składa się z wielu strasznych elementów, jak choćby postać Victora Pascowa, czy historia z chorą siostrą Rachel.
CO NIE WYSZŁO?
* okładka na górze wpisu: iMdb
** zdjęcia wewnątrz wpisu: Print Screeny z filmu