The Langoliers | Langoliery 1995 – miniserial

The Langoliers

(tłum. Langoliery)
rok premiery: 1995
produkcja: USA, Wielka Brytania
reżyseria i scenariusz: Tom Holland
gatunek: horror, sci-fi
liczba odcinków: 2
/ na podstawie opowiadania "Langoliery" Stephena Kinga

moja ocena: 6/10

Typowo telewizyjna produkcja, którą dobrze ogląda się do niedzielnego obiadu, choć jest dość niepokojąca i nerwowa, a nawet dramatyczna. Imponująca obsada aktorska nieco tuszuje widoczne niedociągnięcia w postaci skromnej scenografii, czy naiwnych postaw oraz dialogów, jak i fatalnych efektów specjalnych (ewidentnie robionych tanim kosztem). Atmosfera powagi i zagrożenia miesza się z pogodnym stylem filmów obyczajowych (stąd skojarzenie z tym obiadem). Należy pamiętać, że (swoją drogą niezgorsze) pomysł oraz fabuła bazują na opowiadaniu Stephena Kinga. Poza tym Langoliery to dwuodcinkowy miniserial, który na jedno posiedzenie może być nużący, jednak oglądany "na raty" jest w stanie prawdziwie wciągnąć i zaciekawić.

ZARYS FABUŁY
Podczas lotu znika większość pasażerów. Ci, którzy "ocaleli" nie mają pojęcia, co się stało i tworzą na ten temat różne teorie. Na szczęście jest z nimi pilot, któremu udaje się lądować samolotem na najbliższym lotnisku. Na miejscu okazuje się, że i tu coś zdecydowanie jest nie w porządku. Na domiar złego trzeba uspokoić szalejącego pana Toomy'ego, przekonanego, że ucieka przed Langolierami, którymi straszył go w dzieciństwie jego ojciec, a także pomóc niewidomej dziewczynce.
 


 

 

 

 
CZEGO SIĘ BAŁAM?
Miałam obawę, że bohaterom nie uda się uratować i uciec przed dość przerażającymi Langolierami (pożeraczami czasu). Bałam się nieokreślonego dźwięku, który zbliżał się do opustoszałego lotniska. Niepokojące były również wyludniona hala przylotów, brak smaku i zapachu, wizja "wyrzucenia" z czasu, ale i upiorna postać pana Toomy'ego.
  
DOBRY MOTYW
Stephen King stworzył historię bazującą na dziecięcych lękach przed wymyślonymi potworami i to jemu należy się pochwała za kolejny ciekawy motyw  w tym doskonały pomysł z czasem. Ciekawostką jest to, że sam pisarz wcielił się w jedną z drugoplanowych ról.
  
CO NIE WYSZŁO?
Sztywna gra aktorska, teatralne pozy, naiwne zachowania. Warto przymknąć oko na ten aspekt filmu, trudno jednak nie uchronić się od poczucia znużenia w momencie, gdy oglądamy miniserial ciągiem. Wydarzenia zdają się być rozwleczone, choć każde stopniuje napięcie i wydaje się płynnie prowadzić do rozwiązania.
    
DLA KOGO TEN FILM?
Dla fanów powieści Stephena Kinga oraz niskobudżetowych amerykańskich hitów TV na niedzielę. Powinien spodobać się osobom, które nie przepadają za rasowymi horrorami, ale lubią filmy z tajemnicą w tle, może nawet nieco filozoficzne.

 

 
 
* okładka na górze wpisu: Filmweb
** zdjęcia wewnątrz wpisu: Print Screeny z filmu