Cujo 1983

Cujo 
rok premiery: 1983
produkcja: USA
reżyseria: Lewis Teague 
scenariusz: Don Carlos Dunaway, Lauren Currier
gatunek: horror
/ na podstawie powieści "Cujo" Stephena Kinga

moja ocena: 8/10

Prosta fabuła, skupiona głównie wokół jednej sceny, ale jakże przemyślane, doskonałe ujęcia i to w zdawać by się mogło przeciętnej produkcji lat 80-tych, będącej do tego adaptacją jednej z mniej popularnych, choć znanej rzeszy fanów powieści Cujo Stephena Kinga. Zarażony wścieklizną pies atakujący przerażoną matkę z dzieckiem staje się ikoną horroru, a dla tych, którzy dawno temu mieli okazję oglądać Cujo do niedzielnego obiadu — również postrachem dzieciństwa. Bowiem nie jest to żaden horrorek familijny, tylko krwawy, trzymający w napięciu i wstrząsający horror pełną gębą, w którym na pierwszy plan wychodzi motyw izolacji oraz zagrożenia ze strony nieobliczalnego zwierzęcia. 

ZARYS FABUŁY
Cujo, bernardyn należący do rodziny Camberów, zostaje ugryziony przez nietoperza i prawdopodobnie zaraża się wścieklizną. Jego właściciel, nieświadomy choroby psa, postanawia wyjechać na weekend, podczas gdy do jego warsztatu samochodowego przyjeżdża Donna z synkiem Tedem. Ledwo docierają na miejsce, kiedy okazuje się, że tam na swoją potencjalną ofiarę czyha wściekła bestia. Warsztat jest znacznie oddalony od miasta, a zepsuty samochód uniemożliwia ucieczkę. Matka z synem będą zmuszeni pozostać w środku i liczyć na to, że przetrwają agresywne ataki Cujo. 










CZEGO SIĘ BAŁAM?
Oczywiście bernardyna Cujo. Nie jest to potwór, który siedzi w szafie. Ani monstrum, które goni nas w środku nocy. Strach przed nim nie był niczym irracjonalnym, ponieważ zwierzę stanowiło autentyczne zagrożenie. Chyba właśnie brak tego elementu nadprzyrodzonego w tym przypadku zadziałał na plus, nie pozostawiając wiele pola do wyobraźni. Trzeba było bać się tu i teraz. 
  
ŚWIETNY MOTYW
Doskonała gra aktorska chłopca zamkniętego z matką w samochodzie. Perfekcyjnie odegrany strach, którym widz niemal się zaraża. Od pewnego momentu w filmie wiadomo było, że pies zacznie zabijać i prawdopodobnie jego ofiarami staną się główni bohaterowie, jednak zaskoczenie nastąpiło w momencie, w którym okazuje się, że to w zasadzie... już. Że nie będzie żadnych podchodów, szalonej ucieczki, próby wyjaśnień. Jest pies morderca, który czyha za zamkniętymi drzwiami auta. Tu nie będzie już żadnej innej grozy. To jest to. 
  
CO NIE WYSZŁO?
Trudno przyczepić się do czegokolwiek w tej produkcji. Należy pamiętać, że to ekranizacja, więc wiele jednak zależało od pierwotnego pomysłu pisarza. Może i można było stworzyć jakąś większą otoczkę tajemnicy wokół Cujo, jednak byłoby to raczej bezcelowe, ponieważ już od samego początku wiemy, kto w filmie będzie straszyć. Na szczęście twórcy uniknęli owijania w bawełnę. 

DLA KOGO TEN FILM?
Dla miłośników dobrych horrorów z lat 80-tych oraz oczywiście twórczości Stephena Kinga. Warto przygotować się na mocne efekty, dlatego osoby o słabych nerwach powinny uważać na Cujo. Zadowoleni będą ci, którzy lubią realizm, bez elementów nadprzyrodzonych, jak i ci, którzy cenią sobie dobrze nakręcone sceny, niespieszne rozkręcanie akcji, ale z intensywną kulminacją. 





* okładka na górze wpisu: IMDb
** zdjęcia wewnątrz wpisu: Print Screeny z filmu